emailFB instagram

04 stycznia 2016

Nebulizacja dróg oddechowych

Nebulizacja - terapia aerozolowa jest nowoczesną i bardzo skuteczną metodą leczenia schorzeń dróg oddechowych. Kiedyś można było poddać się takiej terapii tylko w szpitalach czy inhalatorniach. Dziś dostępne są na rynku małe oraz poręczne aparaty do nebulizacji, które możemy używać na spokojnie w domowym zaciszu.


Nebulizator to specjalne urządzenie, które za pomocą sprężonego powietrza (aparaty pneumatyczne) lub ultradźwięków rozbija wlane do niego lekarstwo na mikroskopijne cząsteczki, a następnie rozprasza w postaci delikatnej mgiełki, widocznej gołym okiem. Tę mgiełkę chory wdycha podczas zabiegu, a unoszące się w niej cząsteczki lekarstwa z każdym wdechem są transportowane w głąb układu oddechowego. Podczas zabiegu należy użyć odpowiedniej maseczki lub ustnika. To podnosi skuteczność zabiegu i zapobiega stracie leków. Są różne rodzaje maseczek i ustników, w zależności od tego, czy chory powinien oddychać przez nos (np. przy zapaleniu zatok, niedrożności nosa) czy przez usta (np. w chorobach oskrzeli lub płuc). Z nebulizatorem spotkałam się już jakiś czas temu, ale jedynie obijały mi się o uszy jego pozytywne skutki terapii. Każdy, kto go używał lub stosował do inhalacji dla swoich pociech, to chwalił, że szybko zwalcza infekcje i wirusy. Byłam niedowiarkiem do czasu, kiedy sama go nabyłam i zaczęłam stosować u siebie i dzieci. Początkowo stosowałam u starszego synka - przedszkolaka, który w październiku co jakiś czas przychodził z przedszkola zakatarzony. Osobiście odchodziłam od zmysłów, bo nie pomagały ani krople ani syropy zwalczające katar i zatoki. W końcu koleżanka mi przegadała do rozsądku i zaczęłam go używać go razem z solą fizjologiczną.


A dlaczego solą fizjologiczną? Gdyż przyjmowana z pokarmem szkodzi, jednak stosowana w formie nebulizacji jest eliksirem życia i zdrowia. Jeden seans inhalacyjny w grocie solnej wystarczy, by uspokoić nerwy i nabrać sił. Kilka sesji poprawia odporność i leczy poważne przypadłości układu oddechowego – skuteczniej niż antybiotyki. Po niecały tygodniu Maciuś pozbył się kataru. Jednak przyszedł niefajny czas, kiedy Bartuś zaczął kaszleć suchym kaszlem. Poszłam do lekarza i zalecił nam pod obserwacją szpitalną również nebulizację. Pediatrzy na oddziale przepisali nam odpowiednie leki, które miały na celu podczas nebulizacji pozbyć się kaszlu na dobre. Po tygodniu infekcja minęła. Od tego momentu jestem przekonana do nebulizatora już na zawsze! Gdy tylko Maciuś przychodzi i zaczyna kichać raz za razem, to przygotowuję mu inhalację z solą fizjologiczną. Po kilku godzinach problem znika. Dlatego inhalacja jest doskonałą metodą leczniczą i świetnie sprawdza się w leczeniu schorzeń dróg oddechowych, ponieważ środek leczniczy trafia dokładnie tam, gdzie powinien – bezpośrednio do chorego organu. I może od razu zacząć działać. Tradycyjne inhalacje znakomicie sprawdzały się głównie w przypadku kataru, ponieważ pomagały niwelować symptomy choroby, udrażniając nos. Jaki wybrać nebulizator dla pociechy? Taki, aby odnosił przede wszystkim ulgę oraz był jak najbardziej komfortowy w użytkowaniu. Wiadomo, że im lepszy w działaniu, tym bardziej jego cena będzie szarpała po kieszeni. Jednak jeżeli zależy nam na zdrowiu naszych najbliższych, to wybierzmy ten najbardziej nam odpowiedni. Na dzień dzisiejszy najbardziej popularne leki, które są niezbędne do nebulizacji to:
  • Pulmicort nebulisation (Budesonidum) – zawiesina do nebulizacji
  • Nebbud – płyn do inhalacji
  • Steri-Neb Salamol (Salbutamolum) – płyn do nebulizacji
  • Flixotide (Fluticasoni propionas) – zawiesina do nebulizacji
  • Mucosolvan (Ambroxolum) – płyn do nebulizacji
  • Berodual (Fenoteroli hydrobromidum, Ipratropii bromidum) – płyn do nebulizacji
  • Atrovent (Ipratropii bromidum) – płyn do nebulizacji
Większość z nich są przepisywane po uprzedniej konsultacji lekarskiej, jednak są one skuteczne! Mieliście już do czynienia z tą metodą leczenia dróg oddechowych? Jak sprawdziło się to w Waszym przypadku?




01 stycznia 2016

Pieczony schab w marynacie z przypraw

Danie, które posmakowało nam w te święta Bożego Narodzenia oraz w Sylwestra to pieczony schab w marynacie z przypraw suszonych, które nabyłam jakiś czas temu. Jak wiadomo uwielbiam pichcić i wydobywać nowe smaki. Schab upiekł się dobrze, był soczysty i odpowiednio przeszedł marynata. Tak więc zapraszam do zapoznania się z moim nowym przepisem. 


SKŁADNIKI:
  • 1,5 kg schabu bez kości (chude mięso)
  • oliwa z oliwek
  • łagodna przyprawa do kurczaka KNORR
  • naturalna przyprawa do mięs KNORR
  • przyprawa do grilla
  • czosnek granulowany
  • suche zioła (majeranek, oregano)
  • świeże listki bazylii 


PRZYGOTOWANIE: 

Na samym początku myjemy mięso i osuszamy go ręcznikiem papierowym. Kolejnym etapem jest przygotowanie marynaty. Do miski wlewamy około 4 dużych łyżek oliwy z oliwek i po kolei wsypujemy po około 1/3 torebek przypraw KNORR do oliwy, czosnku granulowanego, odrobinę przyprawy do grilla oraz szczyptę suchych ziół oregano oraz majeranku. Łyżką energicznie wszystko mieszamy, aby powstała jednolita konsystencja marynaty. 


Nacieramy cały schab marynatą i przekładamy go do foremki. Resztę marynaty wylewamy bezpośrednio na wierzch schabu. Tak przygotowany schab odstawiamy do lodówki naokoło 2 godziny. 


Po upływie dwóch godzin wstawiamy schab do nagrzanego piekarnika na 180'C i pieczemy go przez około dwie godziny. W międzyczasie pilnowałam mięsa, aby z każdej strony było dobrze upieczone. Po wyciągnięciu go z piekarnika pokroiłam całość w plastry na 1,5 cm grube. Ozdobiłam kilkoma listkami świeżej bazylii, a gorący schab polałam kilkoma łyżkami marynaty, która została po upieczeniu w formie. 



Podana w formie na ciepło czy też na zimno bardzo dobrze smakuje. :) SMACZNEGO !!





29 grudnia 2015

White Flower's - Naturalne mydło solankowe z Morza Martwego

Święta, święta i po świętach.. to zdanie jest ponadczasowe, ale za to jakie prawdziwe. Szczególnie dla nas tym razem miało ono bardzo duże znaczenie. Pierwsze święta w naszym gniazdku. Powiem jedno - wspaniałe uczucie. A dziś chciałam Wam zaprezentować naturalne mydło solankowe z Morza Martwego, które testowaliśmy z rodzinką już od dłuższego czasu. 



Umieszczone jest w plastikowej i przezroczystej butelce o pojemności 300 ml. Dozuje się go za pomocą pompki, która posiada dodatkowe zabezpieczenie. Pompka działa do dziś bezproblemowo. 


Konsystencja mydła jest dość rzadka o perłowej poświacie. Jest bardzo wydajna i dobrze oczyszcza cerę i dłonie. Ma specyficzny i intensywny zapach, podobny do szarego mydła. Jednak nie to ma dla mnie pierwszorzędne znaczenie tego mydła.


Cera po jego użyciu staje się przede wszystkim czysta, a w dotyku gładka i aksamitna. Bardzo szybko zmywa się. Jego skład nie wpłynął na to, aby skóra moja, męża oraz Maciusia wysuszyła się czy też uczuliła. Wyżej stwierdziłam, że jest wydajny - owszem, używamy go już od prawie miesiąca przy porannej i wieczornej toalecie. Podejrzewam, że wystarczy go nam jeszcze co najmniej na tydzień. Dostępny jest w Rossmannie za około 14 zł. Cena jest jak najbardziej adekwatna do jakości jak również wydajności. Pomyślę o nim przy kolejnym zajrzeniu do Rossmanna. Jeżeli lubicie kosmetyki na bazie minerałów z Morza Martwego, to polecam go Wam! 



Zapraszam na stronę White Flower's
oraz do polubienia fanpage





19 grudnia 2015

Co zrobić, by maluch polubił kąpiele?

Są takie dzieci, które kąpiele wprost uwielbiają. Są i takie, które na widok wanienki z wodą wybuchają płaczem. Co zrobić, aby niemowlę polubiło pluskanie się w wodzie? Jak przełamać dziecięce lęki i sprawić, by maluch pokochał wieczorną pielęgnację?



Tylko spokój nas uratuje


Niewielu dorosłych zdaje sobie sprawę z tego, że ma bezpośredni wpływ na odczucia malucha i jego podejście do kąpieli. Jeśli młodzi rodzice, kąpiąc pociechę, są zdenerwowani, zdezorientowani i źle przygotowani, to wieczorne dbanie o higienę nie będzie się dziecku kojarzyło z niczym przyjemnym. Aby maluch polubił kąpiele, najpierw to Ty musisz je polubić. Wszak spokojny, odprężony, dobrze przygotowany rodzic to podstawa, bez której batalia o kąpiel z uśmiechem na twarzy nie może się udać.

Komfort ponad wszystko

Płacz kąpanego dziecka to dla rodzica jasny sygnał, że coś nie jest w porządku. Być może woda jest zbyt gorąca, a pomieszczenie, w którym dziecko jest kąpane, zbyt wychłodzone? Jedno jest pewne: trzeba sprawdzić, o co chodzi i co maluchowi przeszkadza. Aby niemowlę czuło się komfortowo, zadbaj o odpowiednią temperaturę powietrza w łazience i właściwą temperaturę wody w wanience. Właściwą, czyli jaką? Pomieszczenie, w którym kąpane jest niemowlę, powinno być ogrzane do 24 stopni. Temperatura wody powinna zaś wynosić około 38 stopni C. Ale to nie wszystko. Okazuje się bowiem, że na komfort malucha w kąpieli wpływają i inne czynniki: to, czy jest odpowiednio cicho, odpowiednio przytulnie, czy maluch czuje się pewnie w ramionach rodzica czy to, jak do niego przemawiasz. Po raz kolejny okazuje się więc, że detale znaczą najwięcej.

Po kąpieli

Kąpiel malucha to cowieczorny rytuał, z którego nie można rezygnować. Co jednak robić, gdy dziecko boi się wody? Sięgać po różnorodne akcesoria, które często okazują się być najlepszym antidotum na dziecięce strachy. Specjalne antypoślizgowe leżaczki do kąpieli to świetny pomysł dla tych najmłodszych z najmłodszych- tych, którzy najbardziej potrzebują poczucia bezpieczeństwa. Gumowe kaczuszki i inne wodne zabawki sprawdzają się zaś w przypadku dzieci nieco starszych. Okazuje się bowiem, że czasem wystarczy naprawdę niewiele, by zwykłe pluskanie się zamienić w niezwykłą przygodę i by w konsekwencji pokonać wszystkie lęki.

Warto jednak pamiętać i o tym, że gadżety i akcesoria są ważne zarówno w czasie kąpieli, jak i tuż po niej. Dobrej jakości, bawełniane ręczniki  o śmiesznym, zabawnym, niezwykłym designie sprawdzają się doskonale. Tym bardziej, że służą latami: wtedy, gdy dziecko jest najmniejsze i szczególnie potrzebuje wysokiej, antybakteryjnej ochrony, gdy jest szczególnie wrażliwe na dotyk, gdy potrzebuje czuć ciepło. Ręczniki Cuddledeer Cuddledry  ze sklepu Babymama są tutaj niezastąpione.  






Uszyte z organicznej bawełny i włókna bambusowego, jedwabiście miękkie, naturalnie antybakteryjne. Wchłaniają wodę o 60% lepiej niż inne ręczniki. Wystarczająco duże, by otulić malca od stóp do głów, rekomendowane tym bardziej, że są wyposażone w kaptury. Maluchy czują się w nich wyjątkowo. Można je nabyć za 299 zł. 


Więcej informacji o ręcznikach Cuddle Deer Cuddledry rodzice znajdą na Babymama







Printfriendly