emailFB instagram

21 lutego 2015

Krem cebulowo-czosnkowy ze świeżym chlebem razowym

Odkąd sięgam pamięcią, jadłam zupę cebulową u mojej babci na wsi. Zawsze mi smakowała, bo była słodka i dobrze doprawiona. Co mnie zdziwiło, że nasz Maciuś również ją polubił. Choć zdarzają się osóbki w naszej rodzinie co tej zupy nie tkną. Wszystko leży w kwestii gustu każdego z nas. Jednak nie byłabym sobą, gdybym tego przepisu nie sporządziła według siebie i dodała kilka swoich składników... ;)



SKŁADNIKI:
  • 5 dużych cebul
  • 5 ząbków czosnku
  • 2 kostki bulionu drobiowego
  • 5 ziemniaków
  • 200 gram masła
  • 2 litry wody
  • suszone zioła - majeranek, oregano, bazylia, zioła prowansalskie
  • 2-3 kromki chleba razowego 


PRZYGOTOWANIE: 

Na samym początku obieramy cebulę oraz czosnek. Cebulę kroimy w drobne półtalarki, 
natomiast czosnek w drobną kostkę.  



Masło kroimy w kostkę i na rozgrzanej wcześniej patelni rozpuszczamy je. 



Gdy masło porządnie rozpuści się, to dajemy pokrojoną wcześniej cebulkę. Wszystko razem porządnie mieszamy 
i przykrywamy pokrywką. Dusimy na średnim ogniu.


Gdy cebulka już się nam poddusi, będzie miękka i straci swój ostry smak oraz przeistoczy się w słodki dodajemy wówczas czosnek. Wszystko znów porządnie razem mieszamy i dusimy pod pokrywką jak wcześniej na średnim ogniu.


Teraz, pilnując duszących się razem cebulki z czosnkiem, zabieramy się za przygotowanie bulionu. Do średniego garnka wlewamy wodę i dodajemy dwie kostki bulionu drobiowego. 


W międzyczasie obieramy ziemniaki i je gotujemy. 
Gdy już będą ugotowane to ubijamy je. 


Jak już nasz bulion będzie gotowy, to dodajemy do niego wcześniej podduszone cebulkę z czosnkiem. oraz ubite ziemniaczki. Wszytko razem porządnie mieszamy i gotujemy na małym ogniu. 


Po tym czasie bierzemy blender i wszystko razem blendujemy na gładki krem. Do smaku dodajemy suszone zioła, takie jak majeranek, oregano, bazylia i zioła prowansalskie. Wszystko doprawiamy wedle siebie.


Wszystko razem mieszamy, cały czas gotując na małym ogniu. Gdy już będzie ze sobą porządnie przetrawione smakiem ziół oraz warzyw, to możemy zabierać się za pokrojenie w drobną kostkę kromek chleba razowego.


Nalewamy gotowy krem na talerz i na wierzch dajemy wedle życzenia tyle kostek pokrojonego chlebka, ile chcemy. 



SMACZNEGO !!




19 lutego 2015

Serum na przebarwienia firmy Mazidła

Już jakiś czas temu pisałam post o tym, jak zafascynowało mnie tworzenie kosmetyków z półproduktów. 
Właśnie sporządziłam sobie sama serum na przebarwienia.


Serum jest umieszczone w plastikowej buteleczce o pojemności 30 ml. 
Aplikacja serum odbywa się za pomocą sprawnie działającej pompki. 


Skład Serum:

Potrójny kwas hialuronowy 1,5% roztwór  – 20%, Ekologiczny olej jojoba – 20%, Ekologiczny hydrolat z zielonej herbaty – 18%, Karagenian – 10%, Niacynamid – 5%, Dipalmitynian kojowy – 5%, Witamina C tetraizopalmitynian askorbylu – 5%, Kerarice – 5%, Konserwant Leucidal Eko – 4%, Lecytyna sojowa HLB 7 – 2%, Ekstrakt z soi – 2%, Kwas alfa liponowy – 2%, Alfa arbutyna – 2%

Skład Serum wg INCI: 

Hyaluronic acid; Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil; Camellia Sinensis (Green Tea) Leaf Water; Chondrus Crispus (Carrageenan) Extract; Niacinamide; Kojic Dipalmitate; Tetrahexyldecyl Ascorbate; Glycerin; Oryza Sativa Seed Protein; Phytic Acid; Oryza Sativa Extract; Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate; Lecithin; Glycine Soja (Soybean) Extract; Alpha Lipoic Acid; Alpha-Arbutin

Serum na przebarwienia zawiera 7 substancji aktywnych, które działają synergistycznie i wpływają na wszystkie mechanizmy powodujące powstawanie przebarwień. Kluczowe składniki o działaniu rozjaśniającym przebarwienia – alfa-arbutyna idipalmitynian kojowy, to nowoczesne i bezpieczne surowce, które działają na zasadzie zahamowania aktywności tyrozynazy i DOPA, dzięki czemu nie zachodzi biosynteza melanin. Niacynamid i ekstrakt z soi powstrzymują migrację melaniny do górnych warstw naskórka. Kwas alfa-liponowyoraz witamina C działają antyoksydacyjnie i przeciwzapalnie, dzięki czemu hamują produkcję melaniny, której ilość wzrasta w reakcji na stany zapalne skóry. Kwas fitowyzawarty w Kerarice wpływa natomiast na rozjaśnienie przebarwień skórnych oraz dodatkowo współdziała i stabilizuje witaminę C. Potrójny kwas hialuronowy  jest nośnikiem ułatwiającym wprowadzenie innych składników aktywnych w głąb skóry (np. ekstraktów roślinnych) oraz działa regenerująco i odmładzająco po nadmiernej ekspozycji na słońce.

Konsystencja serum jest rzadka, posiada kolor brunatnej żółci. 




Jest wydajne, bo niewiele go potrzebuję, aby rozprowadzić cienką warstwę na twarzy. Nie musze również długo czekać, aby serum w całości ładnie wchłonęło się w naskórek. Samo przygotowanie serum nie pochłonęło mi dużo czasu, tak samo jak zaoszczędzenie pieniążków za kupno kolejnego specyfiku, który da mi szansę na to, aby moje przebarwienia hormonalne z poprzedniej ciąży nie pojawiały się, bądź też całkowicie zanikły. Praktycznie przez ten miesiąc używania serum moje przebarwienia hormonalne nie nabrały ciemniejszych pigmentów, pomimo częstych spacerków po mroźnym powietrzu. Dni zazwyczaj są słoneczne, a wiadomo, że zimą w mroźne dni słońce również jest ostre, więc tak czy siak trzeba uważać. Choć zimą przebarwienia hormonalne mają tendencję "zanikania", a latem "ujawniają się". Jednak przy teraźniejszej ciąży w ogóle nie zauważyłam, aby one mi się nasiliły. Do tej pory jednak jestem zadowolona z serum, bo przebarwień jak nie widać, tak nie widać. I o to właśnie chodzi, aby moja cera znów miała jednolity koloryt, choć wiadomo, że przy posiadaniu cery wrażliwej (naczyniowej) nie jest to proste. Trzeba systematycznej pielęgnacji odpowiednimi dermokosmetykami do tego rodzaju cery. Zestaw półproduktów tego serum na stronie producenta kosztuje niewiele, bo zaledwie 40,12 zł. Myślę, że jest to odpowiednia cena dla tego typu produktów DIY, które tak czy siak pomogły mi powstrzymać "ukazanie się " moich nieszczęsnych przebarwień. Polecam go tym, którzy tak jak i ja borykają się z tym problemem.

Zapraszam na stronę Mazidła 
i do polubienia firmowego Fanpage

***

Zapraszam Was na  >> rozdanie <<  z PartyLite Polska








05 lutego 2015

Pianka do mycia twarzy z miodlą indyjską, Neem Foaming Face Wash firmy Himalaya Herbals od EtnoBazar

Uwielbiam pianki do mycia twarzy i bardziej mi odpowiadają niż toniki czy mleczka. Dziś kilka słów o piance do mycia twarzy z miodlą indyjską, Neem Foaming Face Wash firmy Himalaya Herbals.


Umieszczona w plastikowej i przezroczystej butelce o pojemności 150 ml z aplikacją pompki. Zawsze mogę kontrolować stan zużycia pianki. Pompka działa bez zarzutu. 


SKŁAD:

Each ml contains: Neem (Azadirachta indica) 50 mg, Turmeric (Curcuma longa) 5 mg, Vetiver (Vetiveria zizanioides) 5 mg. Other ingredients: Aqua, BHT, Citric Acid, Cocamidopropyl Betaine, Dimethicone Copolyol, Disodium EDTA, DMDM Hydantoin, Perfume Floraherb Inde, Polypropylene Terephthalate, Polysorbate 20, Sodium Laureth Sulfate, CI.No. 19140 & CI.No. 42090.




Jej konsystencja w butelce, zanim ją zaaplikuję na wacik, na postać przezroczystego płynu w kolorze jasnej zieleni. Tuż po naciśnięciu jej pompką zmienia swoją konsystencję w delikatną i treściwą piankę w kolorze białym. Bardzo przyjemnie pachnie. 


Używam jej od jakiegoś czasu do demakijażu. Świetnie sobie radzi z codziennym makijażem, jak również z jej nawilżeniem, aczkolwiek nie jest ono takie, jak po kremie nawilżającym i jest krótkotrwałe. Po umyciu tą pianką cery, moja skóra jest odpowiednio odświeżona oraz oczyszczona. Ładnie pachnie przez jakiś czas. Jest bardzo delikatna i nie podrażnia mojej cery. Jedno naciśnięcie pompką wydobywa tyle pianki, że jest ona w stanie umyć i oczyścić moją cerę za jednym razem. Tym samym mogę stwierdzić, że jest wydajna. Mam jej jeszcze ponad 3/4 butelki. Możemy ją zakupić za około 17 zł na stronie sklepu Etnobazar. Nie należy do drogich dermokosmetyków, a jest jakościowo dobra z swoim działaniu. Dla mojej wrażliwej cery nadaje się w sam raz. Polecam! 




Zapraszam Was na stronkę EtnoBazar
oraz do odwiedzenia firmowego FanPage 


***


Zapraszam Was na >> rozdanie << z Avon




oraz na >> rozdanie <<  na moim FanPage 






03 lutego 2015

Świeczki Tealight firmy PartyLite

Do świeczek typu tealight byłam nastawiona od zawsze sceptycznie. Zawsze kupowałam w promocji duży worek bezzapachowych podgrzewaczy, które zapalałam jedynie do ozdobnych podstawek, aby nadawały uroku wieczorami. Ale gdy dostałam paczuszkę od PartyLight i w środku odnalazłam właśnie tego typu świeczki, to zmieniłam na plus o nich zdanie. I dziś kilka słów o Tealight..


Każdy z zestawów tealight'ów są umieszczone w pudełku mieszczącym po 12 sztuk. 



W sumie kształtem niczym praktycznie nie różnią się od najzwyklejszych podgrzewaczy. Każdy z nich jest umieszczony w plastikowych osłonkach, które nadają każdemu z nich swoistego uroku. 




Każda z nich ma długi czas spalania. Jedna z nich potrafi wypalać się spokojnie ponad 3 godziny. Dodatkowo zapach, jaki ulatnia się w naszym mieszkaniu jest naprawdę bardzo ładny i kojący zmysły. Kilka z nich może zastąpić świeczkę zapachową. Co jeszcze w nich fajnego, że można po kilka z nich rozstawić w pokoju w różnych miejscach, co nam daje, że zapach nas obejmuje z każdej strony! W zimne i zimowe wieczory to naprawdę coś wspaniałego.


W katalogu PartyLight zestaw 12 podgrzewaczy możecie nabyć za 28 zł. Fakt, cena jest dużo wyższa, niż tych które znajdziemy w sklepie, ale przekonało mnie przede wszystkim ich czas wypalania oraz wyraźny i przyjemny zapach. Polecamy!



Zapraszam Was na stronę PartyLight
oraz do polubienia firmowego fanpage.


***



Zapraszam Was na >> rozdanie << z Avon




oraz na >> rozdanie <<  na moim FanPage 





Printfriendly